Strony

środa, 20 lipca 2011

Dlaczego Frank szwajcarski drożeje?





Dzisiejszy wpis poświęcam Frankowi szwajcarskiemu, który stał się „oczkiem w głowie” mediów. Temat drożejących kredytów spędza sen z powiek nie tylko kredytobiorcom, ale i politykom w przedwyborczej gorączce. Temat zastępczy, jakim jest drożejący Frank szwajcarski to oczywiście forma przypodobania się wiodących partii politycznych swojemu elektoratowi i przyciągnięcie elektoratu z innych partii politycznych. Niektóre pomysły poszczególnych ugrupowań politycznych są realne, ale są też pomysły nie realne i można by było zrobić z nich osobny wpis na ten temat. Takim przykładem jest najnowszy pomysł PJN na ustalenie stałego kursu wymiany „Franka” na określonym poziomie i dopłacanie różnicy do aktualnego kursu, po której spłacana jest rata.

Kurs wymiany „Franka” powoduje, że kredytobiorcy płaczą i płacą. Dotyczy to przeważnie tylko tych kredytobiorców, którzy wzięli kredyty, kiedy  kurs waluty notował najniższe ceny. Cieszyli się wtedy sami beneficjenci kredytów hipotecznych, jak i banki, które masowo udzielały kredytów. Nie ma co się dziwić, że kredyty hipoteczne "schodziły z półki, jak ciepłe bułeczki". Kredyt wyrażony kwotowo we „Frankach” w sierpniu 2008r.  był bardzo wysoki w stosunku do wielkości inwestycji w PLN. W tym czasie „Frank” był w zakresie po 1,94 - 1,97 PLN. Obecnie „Frank” zanotował cenę powyżej 3,54 PLN i to raczej nie koniec wzrostów. Jest to niestety zła informacja dla kredytobiorców. 

Raty kredytu  „Frankowego” były również  kiedyś bardzo korzystne w stosunku do innych kredytów walutowych i złotowych. Obecne relacje te zanikają. Obecna rata we „Frankach” wyrażona w PLN do spłaty rośnie wraz ze wzrostem kursu wymiany CHF/PLN. Rata we „Frankach” jest już wyższa, niż w złotówkach. Wysokość raty zależy jednak od tego, jak skonstruowana jest umowa kredytowa i jakie parametry inżynierii finansowej użyto do jej konstrukcji. Także umowa umowie nie jest równa, a moje opinia jest tylko ogólnym poglądem na sprawę.

We wpisie zajmiemy się zagadnieniem, dlaczego waluta szwajcarska drożeje i jakie niesie to za sobą konsekwencje? Przyczyn obiektywnych jest wiele i nie wszystkie tutaj wymienię. Nie wszyscy jednak sobie zdają sprawę, jakie mogą być prawdziwe przyczyny, które rządzą rynkiem walutowym, które windują kurs wymiany „Franka” wobec innych głównych walut. Analityczne raporty i komentarze w mediach, próbują wyjaśnić aprecjację „Franka” bieżącymi sprawami gospodarczymi. Czy są to trafne opinie? Raczej tak, ale ograniczają się one do analizy fundamentalnej na podstawie zjawisk gospodarczych zachodzących na świecie, a nie u źródła, czyli w samej Szwajcarii. Nie podejmują również problemów związanych z technicznymi aspektami analizy ceny.

Przyczyn drożejącego „Franka” w przedmiotowej analizie jest kilka. Oto one.

1. Położenie geopolityczne Szwajcarii i kwestie gospodarcze.

Szwajcaria będąc państwem neutralnym dla wielu idei o namaszczeniu wojennym jest również państwem europejskim, które nie weszło w struktury Unii Europejskiej. Wyborcy szwajcarscy w referendum z 1992r. odrzucili możliwość akcesji w struktury UE. Dlaczego? A no z kilku powodów. Szwajcaria jest silnym centrum finansowym Europy obok Londyńskiego City. Wejście do UE doprowadziłoby do destabilizacji w systemie finansowym tego kraju. Może mi ktoś zarzucić pisanie frazesów, ale we współczesnym świecie ten kto ma pieniądze ten ma władzę. Kraj ten jest jednym z najbogatszych krajów na świecie, gdzie PKB per capita w 2010r. wynosił 41.663USD. Rezerwy dewizowe szacowane są na 6 bln $. Tym samym są one ulokowane w szwajcarskim systemie bankowym i w 2007r. depozyty bankowe od deponentów sięgnęły właśnie aż 6.000.000.000.000 USD (6 bilionów) w tym 50% od depozytariuszy zagranicznych [wikipedia]. Rezerwy złota Szwajcarii to 3000 ton, stan na 2000r., po tym terminie kraj ten sprzedał około 1500 ton na giełdach metali. Ta niewyobrażalna suma pieniędzy i złota pozwala na sporych rozmiarów kreatywność szwajcarskich bankierów w skali świata finansów. Szwajcaria jest również siedzibą 6 giełd papierów wartościowych. Dlatego sądzę, że przytoczone fakty decydują o tym, że Szwajcaria jest i będzie poza UE. Z pewnością nigdy nie będzie w strukturach unijnych. Pieniądz lubi ciszę i nie śpi.

Narodowy Bank Szwajcarii i koszt pieniądza na świecie

Waluta szwajcarska to jedna z kilku głównych walut w globalnym systemie walutowym. Na rynku walutowym, „Frank” handlowany jest w następujących parach walutowych: EUR/CHF, GBP/CHF, USD/CHF, AUD/CHF, CAD/CHF. Są to pary walutowe tylko i wyłącznie walut głównych tzw. „majorów”. Wejście Szwajcarii do Unii Walutowej i zastąpienie „Franka” walutą EURO nie byłoby prawdopodobnie dobrze postrzegane przez bankierów ze Szwajcarii. Utraciliby oni możliwość kontrolowania własnego systemu bankowego na rzecz Europejskiego Banku Centralnego. Mądrzy są przed szkodą, a nie po szkodzie. Lobby bankowe i ideologia konserwatywna partii SVP może utrudnić akcesję w struktury UE. Może właśnie dzięki temu Bank centralny Szwajcarii jeszcze nie jest ubezwłasnowolniony decyzyjnie od EBC i może kreować własną politykę pieniężną mając na uwadze dobro tego kraju.

Frank szwajcarski od wielu lat jest walutą Carry trade. Mechanizm ten pozwala na spekulacyjne wykorzystanie różnicy stóp procentowych pomiędzy stopą % CHF, a wyższą stopą % innych walut. Obecnie w strategii Carry trade używa się trzech walut głównych: Franka szwajcarskiego, Jena japońskiego i Dolara amerykańskiego. Ten ostatni dołączył niedawno do grona taniego kredytu spekulacyjnego z uwagi na Quantitative easing made in Federal Reserve. To, czy strategia Carry trade jest czy też będzie opłacalna zależy od wielu parametrów matematycznych. Opłacalność tejże powoduje, że na giełdach walutowych są okresy w których następuje wyprzedaż lub skup danej waluty biorącej udział w tej strategii.

Na rynku finansowym koszt pieniądza to koszt, jaki musi ponieść pożyczkodawca, a wysokość stopy procentowej jest dla posiadacza kapitału wynagrodzeniem za udzieloną pożyczkę. Ogólnie sprawę ujmując, miejscem ustalania parytetów walutowych jest giełda walutowa na rynku OTC. Wycenia się tam pieniądz na podstawie kursów wymiany. Stopy % są zmienne w czasie, a ustalane są przez banki centralne na podstawie wskaźników gospodarczych w danym państwie. Spekulanci wyceniają również koszt pieniądza w przyszłości pod postacią kontraktów FRA (Forward Rate Agreement). Taki jest schemat teoretyczny ustalania poziomu stopy %. W przypadku „Franka” w praktyce istnieje silne powiązanie pomiędzy stopami % w Szwajcarii i w UE. Usztywnienie kosztu „Franka” wobec kosztu Euro ma na celu ochronę wartości „Franka” przed jej utratą na rzecz innych walut. Związane jest to również z powiązaniami gospodarki Helweckiej z gospodarką UE. Wzajemna współpraca owocuje już od wielu lat i powoli przygotowywane są struktury Szwajcarii na akcesję z UE, ale ma to ponoć nastąpić w  bliżej nie określonej przyszłości. Jednak obecne dostosowywanie struktur i prawa w Szwajcarii pod kątem UE można tłumaczyć faktem wzmacniania konkurencyjności gospodarki szwajcarskiej  w stosunku do gospodarki unijnej. Poniżej na wykresie mamy porównanie stóp % Libor 3M dla CHF i EURO od marca 2007r.



Żródło Bankier.pl Opracowanie własne. Skala pionowa może odbiegać od rzeczywistości ze względu na nałożenie dwóch wykresów.


2. Wpływ działalności operacyjnej banku na rynek walutowy

W tym podrozdziale opiszę pokrótce i w ogólnym znaczeniu wpływ działań operacyjnych banku w tym banku centralnego na krajowy i globalny rynek walutowy oraz przedstawię wady i zalety kredytów walutowych. Będzie to tylko sygnalizowanie pewnych faktów, które mają wpływ na rynek walutowy.

Wprowadzenie.

Każdy bank, który chce udzielić kredytu w walucie CHF musi spełnić kilka warunków, które wynikają z prawa bankowego, prawa handlowego, prawa podatkowego. Bank jako instytucja finansowa prowadzi rachunkowość, którą w skrócie określimy, jako system ewidencji gospodarczej. W tym systemie mamy urządzenia ewidencyjne tzw. konta księgowe.  Bilans, jako konto księgowe dwustronne (teowe) jest zestawieniem równoważących się pasywów i aktywów. Jakie to ma znaczenie dla udzielania kredytów walutowych? Otóż jeśli bank chce udzielić kredytu musi posiadać w swoich zasobach finansowych realną postać gotówkową lub formę elektroniczną w CHF, bądź jakiś dokument (umowę, zabezpieczenie, wierzytelność), która opiewa na walutę w CHF. W tym przypadku nie może zaistnieć sytuacja w której bank komercyjny kreuje wirtualne i nie mające żadnego pokrycia „Franki” na potrzeby własnej działalności. Bilans banku nie byłby wtedy zgodny z zasadami rachunkowości. Może ktoś powiedzieć, że to nieprawda, bo FED drukuje $ bez pokrycia. To oczywiście jest prawda, ale tworzenie pustego pieniądza jest w kompetencji Kongresu Stanów Zjednoczonych. Ustawowo Kongres uchwala budżet i tym samym przyzwala na większą emisję pieniądza bez pokrycia. Prywatny Bank centralny USA robi dodruk pieniądza, ale stosuje rachunkowość, którą publikuje. Konkludując, od kiedy upadł system z Bretton Woods rozpoczął się okres emisji pieniądza nie mającego pokrycia w złocie, ale opierającego się jedynie na wierze w jego moc wymienną w handlu.

Wiara w pieniądz to nie wszystko, ale dzięki tej wierze można zaspokoić potrzebę bezpieczeństwa i niezależności osobistej kupując mieszkanie lub jakiś inny dach nad głową. Jeśli nie ma się wystarczającej ilości pieniędzy, jaka jest wymagana do kupna wymarzonej nieruchomości, a jest się zatrudnionym, można spełnić swe potrzeby nie licząc się z kosztem w przyszłości. Ważne jest dziś i teraz. Jutrem będziemy martwić się jutro. Chęć zaspokojenia własnych marzeń i potrzeb doprowadził do masowych akcji kredytowych w 2008r. Zaistniała wtedy sytuacja, kiedy to na polskim rynku finansowym zaczęło brakować „Franków” z powodu wzrostu kursu wymiany na polskim rynku walutowym. Wtedy to NBP i SNB zawarły umowę swap EUR/CHF podnosząc płynność „Franka” w Polsce. Przypadek problemów DomBanku jest najlepszym tego przykładem. Na marginesie DomBank istniał kiedyś w strukturze Geting Bank S.A.

Zalety i wady kredytów walutowych

Kredyt walutowy denominowany w złotówkach ma swoje zalety, ale ma i wady. Jeśli kurs wymiany jest stabilny to kredyt nie podlega w większym stopniu ryzyku kursowemu. Natomiast jeśli kurs wymiany zaczyna spadać lub rosnąć w stosunku do złotówki to w zależności po jakiej cenie kredytobiorca wziął kredyt może mieć wzrost lub spadek wartości kredytu do spłaty. Wzrost wartości kredytu do spłaty powoduje, że zwiększa się rata (kapitał + odsetki), ale spada również zabezpieczenie kredytu o czym będzie mowa poniżej. W przeciwnym wypadku, gdy spada wartość kredytu, wtedy nieruchomość, którą kupiliśmy jest po prostu tańsza w stosunku do cen rynkowych dla porównywalnych nieruchomości i można taką nadwyżkę nazwać „premią” daną od rynku walutowego ;-). Jednak nie zawsze proces wyceny nieruchomości jest łatwy do oszacowania w sytuacji zwiększonego ryzyka kursowego.

 Zalety kredytów walutowych we „Frankach” to:
  1. niskie raty kredytu wyrażone ilościowo walucie obcej, które są konkurencyjne do rat kredytów złotówkowych z powodu niższych stóp % w Szwajcarii
  2. deprecjonujący się kurs wymiany waluty obcej wobec złotówki, powodujący spadek realnej wartości kredytu w walucie obcej
  3. dochody w walucie kredytu

Wadą jest, gdy mamy do czynienia z
1. aprecjacją waluty obcej w stosunku do złotówki. Wzrasta wtedy ryzyko kursowe i wzrasta wartość kredytu do spłaty.
2.  przymusem wniesienia dodatkowego zabezpieczenia kredytu z powodu obniżającej się wartości nieruchomości poniżej pewnego poziomu zabezpieczenia.
3.  walutą spłaty i dotyczy to tzw. spreadów walutowych przy przewalutowaniu raty złotówkowej na walutę kredytu
4.   dochody nie są w walucie kredytu
5.   długi okres spłaty inwestycji (nieruchomości)

Podsumowując powyższe zagadnienie warto sobie zdać sprawę, że zaciągać kredyt walutowy powinno się wtedy, kiedy waluta obca ma wysoki lub bardzo wysoki kurs wymiany do złotówki, która utraciła na swojej wartości. Wtedy ryzyko kursowe jest zminimalizowane. Gdy kurs wymiany osiągnął swój szczyt to jest szansa, że waluta obca będzie z czasem tańsza i koszt kredytu będzie mniejszy na przestrzeni kilku lat. W odwrotnej sytuacji, jeśli mamy do czynienia z bardzo mocnym i w konsekwencji kończącym się trendem umacniania złotówki, wtedy należy zaciągać kredyt złotówkowy. Logika ekonomiczna sugeruje właśnie takie postępowanie. Jednak nie wszyscy posiadają odpowiednią wiedzę ekonomiczną, a statystyczny polak i tak zaciągnie kredyt walutowy, gdy złotówka jest ekstremalnie silna. Później jest płacz i lament. Jednak w mojej opinii jest jeden problem, który wnikliwy czytelnik może mi wytknąć. Nigdy nie wiadomo, kiedy wystąpi szczyt osłabienia złotówki lub walut obcych. Pomóc w tej problematyce może tylko bieżąca ocena rynku. Trzeba czytać komentarze analityków, analizować wykresy i doskonalić własny aparat badawczy. Należy również mieć bardzo wrażliwy filtr postrzegania istotności informacji, które płyną szerokim strumieniem do publiki z mediów. Nie każda informacja jest ważna, a opinie analityków powodują, że z małej chmury wróży się solidny deszcz. Na rynku jest bardzo dużo pozycji książkowych na temat rynku walutowego i kapitałowego, tak samo jest dużo analityków i komentatorów życia gospodarczego, którzy żyją z tego, aby zaistnieć w mediach nie wnosząc większych wartości merytorycznych dla finansów osobistych społeczeństwa. Nie wszystkie pozycje książkowe są przydatne, ale jest wąska grupa ludzi, których warto słuchać w mediach. Jest również wielu autorów blogów, którzy bezstronnie i prawidłowo oceniają przyszłość na rynkach finansowych. Warto ich poszukać.

Paniczny boom hipoteczny

Od wielu lat najpierw Komisja Nadzoru Bankowego, a potem Komisja Nadzoru Finansowego przestrzegały przed szkodliwością hipotecznych kredytów walutowych. Wydano najpierw rekomendację S, potem rekomendację T. Próby zatrzymania popytu na kredyty walutowe był niewystarczający, a wartość kredytów w walutach obcych i tak z roku na rok powiększa się w zastraszającym tempie. Od grudnia 1996r. do maja 2011r. Całkowite zadłużenie gospodarstw domowych sięga około 285,5 mld PLN z tytułu zadłużenia tylko w kredytach przeznaczonych na jakiekolwiek nieruchomości. Wartość kredytów złotowych wynosi 113,5 mld, natomiast kredytów walutowych denominowanych w PLN jest 171,9 mld. W powyższych kwotach zawierają się kredyty hipoteczne na cele mieszkaniowe wyrażone w złotówkach, których wartość wynosi 106,7 mld, a kredyty walutowe denominowane w PLN mają wartość 170,3 mld. Wartość udzielonych kredytów walutowych jest o około 70% wyższa, niż w złotówkach, co świadczy o atrakcyjności kredytów walutowych wśród gospodarstw domowych.



Wykres. Źródło NBP. Całkowite zadłużenie gospodarstw domowych od grudnia 1996r. do maja 2011r. w zakresie hipotecznych kredytów złotowych i walutowych denominowanych w PLN. Skala pozioma to ilość miesięcy.

Na wykresie mamy dość dziwną sytuację. Pomiędzy sierpniem i październikiem 2008r. nastąpił bardzo silny wzrost kursu „Franka” o 40%, ale okazuje się, że w tym samym czasie nastąpiło bardzo gwałtowne przyśpieszenie akcji kredytowej kredytów denominowanych w PLN z poziomu 80 mld PLN do 115,5 mld PLN. Kres przyśpieszenia akcji kredytowej zakończył się na koniec lutego 2009r. na poziomie 153 mld PLN. O dziwo szczyt na wykresie CHF/PLN miał miejsce 18 lutego 2009r. na poziomie 3,338 PLN. Nasuwa się więc pytanie, jakimi przesłankami kierowali się ludzie podpisujący umowy kredytowe w czasie gwałtownego wzrostu kursu wymiany walut obcych. Można byłoby się spodziewać, że w momencie, kiedy drożeją waluty to drożeją mieszkania, ale koszt 1 metra kwadratowego mieszkania wg GUS rośnie bez przerwy z malutkimi korektami cen od maja 2003r. do września 2010r.



Źródło GUS. Cena 1 metra kwadratowego powierzchni użytkowej budynku mieszkalnego oddanego do użytkowania

Dane z GUS nie odzwierciedlają gwałtownej zmienności kursów wymiany walut obcych w stosunku do naszej waluty, ale istnieje silna korelacja pomiędzy wzrostem zadłużenia hipotecznego, a wzrostem walut. Czym to jest spowodowane? Oczywiście m.in. reklamą w mediach i wzrastającym kursem CHF. Zanim jednak do masowej reklamy doszło, bank lub banki na 1-3 miesięcy wcześniej wymieniły na rynku walutowym złotówki na waluty, które później podczas trwania akcji kredytowej były udzielane w kredytach hipotecznych. Skup „Franka” na globalnym rynku walutowym wyhamował trend umacniania się złotówki. Mechanizm powolnego, aczkolwiek ciągłego wzrostu cen windowanego przez deweloperów spowodował, że ludzie zaczęli panikować obawiając się, że mieszkania znów zaczną drożeć, a oni nie kupią taniego mieszkania w dołku cenowym na rynku pierwotnym lub wtórnym. Od sierpnia 2008r. do lutego 2009r. 1 metr kwadratowy wg GUS wzrósł z 3186 do 3631 PLN, czyli odnotowano wzrost na poziomie 14%. Oczywiście na rynku pierwotnym i wtórnym nieruchomości te zależności mogły być inne. W tym samym czasie „Frank” wzrósł ponad 70%. I pytanie, kto na tym zarabia? Oczywiście, że banki, które kupiły lub pożyczyły „Franki” po bardzo niskiej cenie i udzieliły kredytów hipotecznych na kilkadziesiąt lat. Mało tego, to banki zarabiają na przewalutowaniu raty kredytu. Przoduje w tym oczywiście Geting Bank. Sprawą spreadu walutowego zajęła się już Platforma Obywatelska i PSL oczywiście w „przedwyborczym bigosie”.

Czy banki mają prawo obawiać się, że kredyty walutowe spowodują straty w ich działalności operacyjnej? Na dzień dzisiejszy nie ma takiego zagrożenia ze strony wskaźników gospodarczych Szwajcarii. Natomiast jeśli chodzi o EURO to istnieje słaba zapowiedź, że Polska wejdzie „kiedyś” do strefy walutowej, a ryzyko kursowe walut zminimalizuje się. Jednak czy doczekamy się w naszych portfelach waluty europejskiej w to bardzo wątpię na dzień dzisiejszy z powodu nieoficjalnych państw "bankrutów". Zgodnie z wykładnią Pana dr Bohdana Wyżnikiewicza państwa nie mogą zbankrutować, ale mogą być niewypłacalne. Bankructwo to termin z mikroekonomii, a niewypłacalność państwa to termin makroekonomiczny.

Przedstawiam poniżej bardzo ciekawą wypowiedz pracowników OPEN FINANCE. Dla przypomnienia podmiot ten jest zależny od Getin Holding S.A., który jest drugim największym bankiem w Polsce, a w 2010r. bank ten zajął drugie miejsce w Polsce pod względem ilości udzielonych kredytów hipotecznych. Komentarz jest o świadomości kredytobiorców i mówi, że kredyt walutowy po osłabieniu złotówki jest bezpieczniejszy, niż kiedy złotówka triumfuje swoją siłę wobec walut obcych. Jest to znamienny fakt, który potwierdzają liczby. I nie trzeba większego komentarza z mojej strony do zachowań stadnych polaków. Mądry polak.....

Cyt. „Kredyty walutowe wyparte. Utrata dostępu do taniego kredytowania w walutach obcych sprawiła, że banki znacząco utrudniły dostęp do takich kredytów, w większości wypadków po prostu eliminując je z oferty. Po osłabieniu złotego między sierpniem 2008 a lutym 2009 r. coraz trudniej przekonać też klientów, że jest to dla nich bezpieczne i tanie rozwiązanie. (Mimo że istotnie raty kredytów są niższe, a kredyty walutowe po osłabieniu złotego stały się bezpieczniejsze). Liczba udzielonych w II kw. br. kredytów walutowych spadła o blisko 90 proc. w porównaniu do II kw. 2008 r., kiedy kredyty walutowe przeżywały szczyt swojej świetności (jak na ironię przy rekordowo niskim kursie walut). W strukturze kredytów hipotecznych ogółem, kredyty walutowe stanowiły w II kw. br. tylko 15 proc. rynku, podczas gdy przed rokiem było to 68 proc., a jeszcze w pierwszym kwartale ponad 30 proc. Uwzględniając kredyty z programu RnS, możemy stwierdzić, że liczba kredytów „tanich” ze względu na niskie oprocentowanie, skurczyła się pięciokrotnie, co także odpowiada za spadek popytu na kredyty w ujęciu rocznym, a tym samym także mniejszym popycie na nieruchomości. Koniec cyt.

Problem z zabezpieczeniem kredytu hipotecznego

Gospodarstwa domowe, które zadłużały się w bankach w połowie 2008r. aby otrzymać kredyt hipoteczny dysponowały wówczas wystarczającą zdolnością kredytową. Obecnie zdolność ta wyrażona w złotówkach spada w stosunku do niespłaconego kapitału i odsetek w kredycie walutowym. Powoduje to spadek wartości zabezpieczenia kredytu hipotecznego. Jeżeli nieruchomość stanowiąca zabezpieczenie będzie traciła na wartości z różnych powodów to zgodnie z rekomendacją S i szczegółowymi zapisami w umowie kredytowej bank w takiej sytuacji może np. wystąpić do kredytobiorcy o zwiększenie wartości zabezpieczenia lub zmianę zabezpieczenia. Poniżej przedstawiam niektóre dokumenty i ściągę związana z działalnością operacyjną banku.


Następnym problemem w obsłudze kredytu jest brak terminowego regulowania rat kredytu powodujący znaczne opóźnienie lub zaniechanie spłaty rat kredytu wg harmonogramu spłat. Kredyt wówczas podlega obserwacji i wymaga dodatkowych działań ze strony banku lub zostaje uznany, w najgorszym scenariuszu, jako niespłacalny. W takim przypadku bank na podstawie bankowego tytułu egzekucji będzie dążyć do odzyskania "swoich" pieniędzy. Ostatecznie nastąpi sprzedaż nieruchomości obciążonej hipoteką – przy założeniu, że bank był jedyną instytucją we wpisie hipotecznym. Nie jednokrotnie komornicy sprzedają takie nieruchomości po znacznie niższych cenach, a dłużnik i tak ma oddać to, co się należy bankowi.

Powyższe problemy w obsłudze kredytu mogą być związane z brakiem pracy, chorobą i innymi sytuacjami losowymi. Może to być również związane ze zwiększoną ratą kredytu z powodu drożejącego „Franka”. Wysoki kurs wymiany CHF/PLN powoduje spadek siły nabywczej osiąganych dochodów przez gospodarstwa domowe i zwiększenie ich udziału w zaspokajaniu wierzytelności banku, które wyrażone są w złotówkach.

Mieszkaniowy Carry trade, czyli bank między młotem i kowadłem

Opisany powyżej proces polegający na masowym zaciąganiu kredytów walutowych nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie powoduje, że mamy do czynienia z samo napędzającym się trendem popytowym na helwecką walutę. Można rzec, że kredyty hipoteczne są podobną formą strategii Carry trade. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że budownictwo jest jednym z głównych motorów gospodarczych to tani pieniądz inwestycyjny jest paliwem, który go uruchamia. Jedną z przyczyn, jaka kusi kredytobiorców do zaciągania kredytów hipotecznych jest zysk z wynajmu lokali mieszkaniowych i ciągły wieloletni trend wzrostowy wartości nieruchomości. Zwiększa on z czasem zabezpieczenie kredytu, a przy sprzedaży nieruchomości można uzyskać dodatkową premię rynkową. Tani kredyt zwiększa dźwignię finansową i możliwości finansowania inwestycji, zaś drogi kredyt ogranicza jej opłacalność. Problemem w tej strategii jest jednak płynność aktywów, czyli nieruchomości. Aby spieniężyć mieszkanie trzeba znaleźć nabywcę, a to wiąże się z czasem oczekiwania i ekspozycją nieruchomości na rynku ofert do sprzedania. W przeciwieństwie do nieruchomości, pieniądz jest najszybszym zbywalnym i płynnym aktywem na rynku i to powoduje, że można szybko reagować na zmieniające się warunki w świecie finansów. Z nieruchomościami jest tak, że jak jest duże zainteresowanie kredytami hipotecznymi to i popyt na mieszkania jest znaczny. Cieszą się deweloperzy, cieszą się właściciele sprzedawanych mieszkań, cieszą się pośrednicy nieruchomości. Natomiast, gdy banki zmniejszają akcję kredytową, albo jest zbyt duża podaż na rynku pierwotnym i wtórnym  to popyt maleje. Ta cykliczność zmieniającej się opłacalności kredytów hipotecznych powoduje okresowe społeczne niezadowolenie, które kierowane jest w stronę banków. Przedwyborcza retoryka na temat kredytów i spreadów walutowych na czas zbliżających się igrzysk wyborczych próbuje udobruchać sporą rzeszę niezadowolonych. Oczywiście słuszne są te żale pod adresem banków komercyjnych, ale z drugiej strony regulatorzy rynków finansowych od wielu lat przestrzegali o zagrożeniach ze strony kredytów walutowych. Więc znów poprawne jest powiedzenie, że „polak mądry po szkodzie”. Lecz poniekąd polak sam sobie winien, bo ryzyko kursowe związane z kredytem walutowym wymaga wiedzy o tym ryzyku. Banki też nie są bez skazy i uczciwością nie grzeszą. Doprowadziły do perfekcji umowy kredytowe, które dają mniejsze pole manewru swoim klientom w związku z możliwością zamiany waluty kredytu na bardziej opłacalną obniżającą jego koszty. Wysoki spread przy przewalutowaniu kredytu jest kilku-kilkunasto procentowy. Banki tak naprawdę to są maszynki do zarabiania pieniędzy i są zainteresowane, aby jego kredytobiorca wg harmonogramu spłacał kredyt w ustalonej walucie. Odstępstwa od umowy głównej w postaci aneksów są obwarowane wysokimi opłatami i zapisami, które chronią bank i pieniądze depozytariuszy. Nie ma co się z resztą dziwić bankom, one na tym zarabiają pożyczając nie swoje pieniądze.

Zarządzanie pieniędzmi w procesie stochastycznym

Dlaczego działania banku są tak bezduszne wobec swoich kredytobiorców? Aby zrozumieć rolę banku w procesie kredytowania, wystarczy zdać sobie sprawę, że bank to pośrednik finansowy, pomiędzy podmiotami, które finansują ten bank, jako deponenci, a podmiotami, którzy są finansowani przez ten bank kredytami z pieniędzy depozytowych. Proces pośrednictwa finansowego wymusza tworzenie się szeregów czasowych, które realizują w procesie stochastycznym terminy zapadalności dla wierzytelności i należności w ujęciu ilościowym i wartościowym po stronie pasywów i aktywów banku. Zarządzaniem aktywami i pasywami w banku zajmują się wyspecjalizowane w tym zakresie departamenty pionu centralnego w organizacji banku. Można tu wymienić np. departamenty finansowe, ryzyka, czy też skarbu. Współpraca wielu ludzi powoduje, że zmniejsza się ryzyko realnej utraty wartości posiadanych środków finansowych. Czynnik ludzki w swoich kompetencjach zawodowych monitoruje utrzymywanie płynności finansowej banku oraz dopasowywanie terminów zapadalności pomiędzy wierzytelnościami i należnościami banku. System monitorowania ryzyk, terminów zapadalności i innych parametrów działalności operacyjnej banku jest bardzo obszerny i swoim zakresem wychodzi poza ramy tego wpisu.

Niespłacalność długu hipotecznego, a sprawa rezerw

Z Jednej strony bank przyjmuje w depozyt waluty obce, a z drugiej strony bank oddaje w kredyt waluty obce. W sytuacji, kiedy zwiększa się ilość niespłaconych rat kredytów hipotecznych, bank tworzy rezerwy finansowe w związku z zapadalnością wierzytelności walutowych swoich klientów, gdzie bank występuje w roli dłużnika wobec tychże.

Tworzenie rezerw zmniejsza płynność finansową banku. Bank zmuszony jest wtedy zwiększyć swoją płynność. Zaciąga kredyt w deficytowej walucie lub sprzedaje część swoich aktywów i zakupuje walutę, która zmniejsza jego płynność. To są koszty dla banku i tym samym dochodzimy do tematu kosztu pozyskania waluty obcej na rynku.

3. Koszt pieniądza w Polsce

Źródła pozyskania walut obcych

Bank udzielający kredytów walutowych ma kilka sposobów pozyskiwania walut obcych. Jednak za pozyskanie tego pieniądza bank musi zapłacić właścicielowi pieniądza pewną kwotę, czyli premię w postaci stopy% liczonej od kapitału .

Są to min. pasywa bankowe typu:

·     lokaty klientowskie na rachunkach walutowych
·  zobowiązania w postaci pożyczek lub kredytów wobec instytucji finansowych w tym banków komercyjnych, Banku Centralnego w walutach obcych
· emisje papierów wartościowych w postaci obligacji denominowany w walutach obcych uplasowanych na rynkach finansowych
·    swapy walutowe i procentowe w walutach obcych oraz inne.

Efektywne pozyskanie helweckiej waluty w Polsce przez banki, związane jest m.in. z kursem wymiany walut na rynku walutowym i na rynku swapów na stopy procentowe itd. Na szczęście obecnie stopy procentowe w Szwajcarii są jednymi z najniższych w świecie finansów, co powoduje, że kredyt we „Frankach” jest opłacalny i masowo dostępny w pewnych okresach czasu. Poniżej przedstawiona jest inflacja w Szwajcarii od 1955r., jako jeden z podstawowych wskaźników makroekonomicznych kształtujących m.in. stopę % LIBOR 3M CHF. Warto zwrócić uwagę na poniższy wykres z punktu widzenia teorii cyklów, bo to właśnie ta wiedza będzie determinować zachowanie się inflacji na przestrzeni następnych kilku, kilkudziesięciu lat. Czytelnik może mi zarzucić, że nie jest możliwym projekcja inflacji na taki okres czasu, ale znając zasady teorii cykli jest to możliwe. Jest to kwestia podejścia do samej treści wykresu. Nie ma większej różnicy pomiędzy wykresem, który zawiera dane z kilkudziesięciu lat, a wykresem kilku minutowym pod warunkiem, że widać na wykresach obfite oscylacje, translacje, fazy cyklu. Z poniższego wykresu wnioskuję, że skończył się już okres deflacyjny w Szwajcarii, który miał swoje minimum w połowie 2008r. i od tej pory do 2018r. spodziewałbym się przez następne 7-10 lat inflacji na poziomie od 0 do około 2%. Po tym okresie nastąpi kolejny boom inflacyjny w tym kraju sięgający 6 % i więcej. Trzeba wyraźnie zaznaczyć, że taka projekcja inflacji ma prawo skutkować jeszcze większą aprecjacją "Franka" do złotówki dopóki inflacja w tym kraju nie przekroczy 2%.



Wykres przedstawiający inflację od 1955r. Linia pionowa określa datę 1989r.

Poniżej widać stopę % LIBOR 3M CHF od 1989r., której wygląd świadczy o cyklicznym procesie luzowania i zacieśniania polityki pieniężnej przez Narodowy Bank Szwajcarii.



Źródło Bankier.pl

Teraz ten sam wykres dzienny w powiększeniu z naniesionymi „dymkami”. Na wykresie LIBOR 3M CHF wskazano umiejscowienie punktowe kursu wymiany CHF/PLN od sierpnia 2008r. do lutego 2009r.



Źródło Bankier.pl Opracowanie własne

Wraz ze spadkiem stopy % LIBOR 3M CHF od października 2008r. wartość kursu wymiany CHF/PLN wzrastała z 2,74 do 3,33 PLN. Dlaczego? Czyżby inflacja w Szwajcarii spadała? Jeszcze w styczniu 2008r. analitycy doznali szoku po informacji, że inflacja r/r wzrosła o 2% i jest to najwyższy poziom od 12 lat. Teraz spróbujmy ustalić, czy gwałtowna aprecjacja walut obcych do złotówki jest spowodowana inflacją. Poniższy wykres przedstawia inflację w Szwajcarii r/r od marca 2007r. do dziś.



Źródło: Opracowanie własne na podstawie. Inflacja w Szwajcarii r/r od marca 2007r. do dziś

Poniżej połączyłem dwa wykresy: inflacji r/r w Szwajcarii z inwersją notowań i miesięczny liniowy kurs wymiany CHF/PLN. Oba strumienie danych są na jednej osi czasu.



Źródło. Opracowanie własne. Wykres liniowy kursu wymiany CHF/PLN (miesięczny) i inwersja inflacji r/r w Szwajcarii

Pomiędzy kursem wymiany CHF/PLN, a inflacją w Szwajcarii występuje około 5 miesięczna translacja cyklu, która trwa od sierpnia 2008r. do marca 2010r. Szczegóły teoretyczne dotyczące cykliczności są zaprezentowane w dwóch wpisach tutaj i tutaj. Pomiędzy tymi dwoma miesięcznymi strumieniami danych istnieje silna ujemna korelacja. Poziom inflacji i deflacji w Szwajcarii jest jednym z kluczowych czynników warunkujących siłę polskiej złotówki. Kto o tym nie wie, ten już wie. Efekt translacji to wynik gry rynkowej na głównych parach walut.

4. Krajowy rynek walutowy

Płynność krajowego rynku walutowego nie jest zbyt wielka w porównaniu z rynkiem OTC, ale i tak kształtuje się ona na poziomie wielu miliardów PLN w ciągu dnia. W kwietniu 2010 r. obrót dzienny wynosił 7.848 mln USD. Z czego obroty na poszczególne transakcje dla kursu wymiany CHF/PLN wynosiły odpowiednio dla rynku:
  • spot                                        231 mln $
  • outright forward                       110 mln $
  • swapy walutowe FX swaps     705 mln $
 -----------------------
Razem 1.046 mln $

Tak, więc rynek dla tej pary walutowej nie jest zbyt głęboki, co świadczyło by o małej popularności i zrównoważeniu popytu i podaży na rynku „Franka”. Natomiast dla pary USD/CHF obrót jest kilkukrotnie większy i wynosi:
  • spot                                        130 mln $
  • outright forward                       15 mln $
  • swapy walutowe FX swaps     3.650 mln $
 -----------------------
Razem 3.795 mln $
Natomiast dla pary EUR/CHF obroty kształtują się następująco:

  • spot                                        461 mln $
  • outright forward                       24 mln $
  • swapy walutowe FX swaps     2.217 mln $
 -----------------------
Razem 2.702 mln $

Na innych parach walutowych, gdzie CHF jest jedną z walut kursu wymiany nie widać większego udziału obrotów w stosunku do głównych par wymienionych powyżej. Te zestawienie podpowiada, że wnioski płynące z nich wraz z innymi faktami są następujące.

  • Rynek krajowy w kwietniu 2010r. dla kursu wymiany walutowej CHF/PLN jest zrównoważony, ponieważ oscylacje kursu były w zakresie  2,66-2,76 CHF/PLN. Dopiero tydzień później kurs bardzo gwałtownie przebił 3 PLN. Wzrost kursu wzmógł aktywność uczestników na rynku walutowym, a kredytobiorcy i rodzimi spekulanci zaczęli wykupywać z kantorów „Franka”. W sierpniu 2008r. była podobna sytuacja, co doprowadziło do nerwowych reakcji na wskutek braku płynności na parach walutowych z udziałem CHF.  Na poniższym wykresie środkowa czerwona pionowa linia to czas podpisania umowy swap EUR/CHF pomiędzy NBP, a SNB.



Wykres. Opracowanie własne


  • Istnieje podejrzenie z mojej strony, że w związku z problemami ratowania "bankrutów" państwowych będzie podpisana niedługo kolejna umowa swap na EUR/CHF, pomiędzy bankami centralnymi z powodu braku płynności „Franka” na krajowym rynku walutowym. Dlaczego? Ponieważ widzę analogię, która miała miejsce pomiędzy początkiem sierpnia 2008r., a 24 października 2008r. kiedy „Frank” wzrósł o 40%, a okresem między początkiem marca 2010r. na poziomie 2,64 PLN do dzisiaj. Jeżeli do kursu wymiany na poziomie 2,64 PLN dodamy 40%, wtedy historia może się powtórzyć. „Frank” wtedy osiągnie poziom 3,70 PLN. Obecnie analitycy już prześcigają się w prognozach i twierdzą, że kurs „Franka” będzie po 3,50 PLN, co się zresztą parę dni temu sprawdziło. Teraz są prognozy, że za parę dni będzie 3,6 PLN. Ja natomiast twierdzę, że w ciągu 1-2 lat kurs osiągnie wartość bardzo "grubo" powyżej 4 PLN. Istnieje również prognoza, że „Frank” będzie po 4,5 PLN. Wszystkie prognozy mają swoje uzasadnienie i mają prawo się spełnić w przyszłości. Szczegółowa analiza zawiera bardziej konkretne dane. Warto również zauważyć, że umowa swap EUR/CHF była podpisana 7 listopada 2008r., gdy średni dzienny kurs wymiany miał 2,42 PLN, natomiast lokalny szczyt paniki na CHF/PLN był 24 października 2008r. na poziomie 2,73 PLN. Minęło więc dwa tygodnie od końca fali paniki do podpisania umowy z SNB, która i tak nie zatrzymała trendu wzrostowego i wywindowała cenę „Franka” 18 lutego 2009r. do poziomu 3,33 PLN. Historia lubi się powtarzać.

Jeszcze należy się jedna bardzo ważna uwaga. Jakikolwiek popyt na „Franki” na polskim rynku walutowym nie jest w stanie wzruszyć ceny rynkowej waluty helweckiej w Polsce na parze CHF/PLN. Para ta jest tzw. parą egzotyczną i parą krzyżową, a to oznacza, że jedynie kwotowana para walutowa na polskim rynku walutowym jaką jest EUR/PLN ma wpływ na parę CHF/PLN. Reszta par walutowych tj. CHF/PLN, USD/PLN, JPY/PLN, CAD/PLN, AUD/PLN nie są kwotowane na polskim rynku walutowym (chyba, że się coś zmieniło w tej materii od niedawna, ale ja nic o tym nie wiem) Wszystkie kursy wymiany w/w par są przeliczane matematycznie. I tak, aby wyliczyć na 18 lipca 2011r. kurs wymiany CHF/PLN = 3,53 trzeba użyć dwóch par EUR/PLN = 4,03 PLN i EUR/CHF = 1,14 PLN Dzieląc kurs wymiany EUR/PLN przez kurs wymiany EUR/CHF otrzymujemy kurs CHF/PLN = 3,53 PLN. Konsekwencją istoty kwotowania jest fakt, że para EUR/PLN jest kursem referencyjnym od którego obliczane są kursy innych par walutowych wyrażone w złotówkach. Rynkiem, który decyduje o cenie na polskim rynku walutowym są rynki walutowe OTC, min. Londyńskie City. Natomiast para EUR/PLN jest tylko kursem łączącym polski rynek walutowy z rynkiem globalnym. Poniżej są linki do danych statystycznych związanych z obrotami na rynku walutowym w Polsce, w Londyńskim City i na całym świecie.


5. Globalny rynek walutowy

Wielu analityków i komentatorów podejmuje tematy gospodarcze związane z aprecjacją „Franka” na podstawie zaledwie kilku lat. Mniej więcej chodzi mi o okres od czasu kryzysu bankowego z 2008r. Tak naprawdę „Frank” zyskuje na sile od kwietnia 1972r. I to są fakty historyczne. Aprecjacja rozpoczęła się na krótko po tym, jak upadł system z Bretton Woods. Jeśli mam być szczery do bólu to wielu analityków mogłoby się, choć pokusić o zrobienie analizy czynników historycznych powodujących aprecjację „Franka”. Jednak z drugiej strony życie medialne i gospodarcze, żyje dniem dzisiejszym i jutrzejszym, a historia, no cóż już za nami. Tak poniżej wygląda index CHF od stycznia 1971r. Widać, że trend wzrostowy ma tendencję stale rosnącą. Dołki indeksu raczej są na coraz wyższych poziomach, a to świadczy o długookresowej hossie na „Franku”.



Źródło: Index CHF

Teraz przedstawię w prosty sposób siły parytetów pomiędzy głównymi walutami. Poniższy wykres zawiera na jednej osi czasowej dwa indeksy: CHF i EURO



Wykres poniżej zawiera dodatkowo indeks Dolara amerykańskiego (USD), Jena japońskiego (JPY) i Funta szterlinga (GBP). Widać wyraźnie, że indeks USD i indeks GBP są odwrotnie skorelowane do indeksów CHF, EURO i JPY od 1970r.









Powiększenie powyższych indeksów CHF i JPY. Tragedia japońska dość mocno odcisnęła piętno na tej korelacji w ujęciu rocznym z tendencją na korelację ujemną.



Powyższe wykresy ukazują siłę walut na przestrzeni kilkudziesięciu lat. Istnieje optycznie silny ujemny współczynnik korelacji pomiędzy dwoma grupami walut. Pierwszą grupą jest CHF, JPY, które mają największą ujemną korelację w stosunku do grupy USD i GBP. Natomiast EUR jest walutą bardziej neutralną z tendencją do dodatniej korelacji na rzecz CHF i JPY. Znajomość tych faktów pozwala na zrozumienie rynkowej gry walutowej. Warto zwrócić uwagę, że przy współczynniku korelacji również występuje wszechobecna cykliczność.

6. Analiza Fraktalna

Ten rodzaj analizy przedstawia schemat inwestycyjny produkowany przez jakiś algorytm komputerowy na jakimś serwerze, umiejscowiony w jakimś centrum światowych finansów, który jest ściśle związany z danym instrumentem. To nie żart. Na każdym instrumencie finansowym są fraktale, są ich setki, jak nie tysiące, ale któż chciałby ich szukać. Proszę porównać oryginał wykresu CHF/PLN z fraktalem. Wielu z czytelników zapewne zaprzeczy, że fraktal jest niepodobny do oryginału. Jednak z fraktalami jest tak, jak z chromosomami ludzkimi X i Y, a ciałem człowieka. Jak potraktujemy chromosom X, jako tułów z kończynami, a chromosom Y, jako głowę to, gdy umiejscowimy „główkę” we właściwym miejscu otrzymamy mały model człowieka. Taka jest mniej więcej różnica między iteracją fraktala, a projekcją którą przedstawiam.




Samopodobieństwo fraktalne jest faktem, ale trzeba umieć odróżnić fraktala od przypadkowego łamańca na wykresie. W każdym bądź razie przy doborze fraktala spełniany jest pewien warunek dotyczący tego zjawiska. Powiększenie pewnego miejsca na instrumencie finansowym uwydatnia pewną strukturę łudząco podobną do większej struktury. Na swoim blogu omówiłem dwa inne przypadki: fraktala Dow Jonesa i fraktala PZU o których można przeczytać tutaj i tutaj.



Wykres rzeczywisty pary walutowej CHF/PLN. Opracowanie własne


Tak wygląda fraktal do umownego dnia dzisiejszego.



Wykres. Fraktal pary walutowej CHF/PLN. Opracowanie własne

Tak wygląda poniżej fraktal z dłuższą osią czasu



Wykres. Fraktal z wydłużoną osią czasu. Opracowanie własne

Wykres rzeczywisty z naniesioną projekcją na osi czasu.



Wykres. Rzeczywisty wykres CHF/PLN z naniesioną projekcją na osi czasu. Opracowanie własne

Przedstawiona projekcja sugeruje, że cena kursu wymiany CHF/PLN będzie w zakresie od 3,95 do 4,88, ale wzorcowo powinien osiągnąć poziom 4,39 do 4,45 PLN i prawie dokładnie na Świętego Mikołaja br. Założeniem tego najbardziej optymistycznego scenariusza jest fakt, że cena będzie oscylować w kanale trendu wzrostowego. Jeśli cena będzie bardziej dynamiczna i wyjdzie górą poza kanał trendu, wtedy cena będzie w zakresie 4,74-4.88 PLN. Wydłuży się prawdopodobnie również czas realizacji pesymistycznego scenariusza. Co musiałoby się stać, aby "Frank" wzrósł do takich poziomów? Musiałaby spaść inflacja w Szwajcarii do około 0% do końca tego roku, czyli - 0,6% w dół.



Powyższa analiza z pewnością nie jest optymistyczna dla kredytobiorców, którzy mają kredyty walutowe we „Frankach”. Nie mam zamiaru nikogo straszyć i spierać się z kimkolwiek, czy ta projekcja się wypełni, bo równie dobrze to ja mogę się mylić. Choć przyznam szczerze, że 1 września 2010r. zrobiłem analizę CHF/PLN dla pewnego czytelnika o nicku „Robert rtpm”, który mnie o nią poprosił. Wysłałem mu wtedy taki oto screen. Jak do tej pory wiele się nie zmieniło. Przed nami ponadprzeciętne wzrosty na CHF/PLN



Z uwagi na to, że analiza fraktalna jest jednym z wielu narzędzi, jakie używam. Przedstawiam również inną metodę, a mianowicie teorię fal Elliotta.



Z wykresu wynika, że najwyższy szczyt powinien wystąpić na poziomie 4,84 PLN i jest to zbieżne z analizą fraktalną, która sugeruje 4,88 PLN.


Podsumowanie

Opisane przeze mnie fakty nie wyczerpują z pewnością tematu, który jest obecnie trwogą dla kredytobiorców. Problemem w niedalekiej przyszłości dla wielu gospodarstw domowych z pewnością będzie spłata coraz wyższych rat kredytu. Banki dbając o swoją płynność również poproszą o zwiększenie lub zamianę zabezpieczenia kredytu. Trend wzrostowy szwajcarskiej waluty z pewnością nie zelżeje, a jeśli już to na krótki okres czasu, co powinno być zapobiegliwym skupieniem „Franka” po niskiej jeszcze cenie. Teraz, gdy cena „Franka” doszła do poziomu 3,54 PLN wydaje nam się, że waluta ta jest przesadnie droga, ale może przyjść taki okres, że kredytobiorcy masowo będą kupować szwajcarską walutę po 3,70 PLN. Spodziewam się, że na przełomie tego i następnego roku będziemy mieli bardzo poważny problem w systemie bankowym z powodu kredytów walutowych. Miejmy nadzieję, ze regulatorzy rynku finansowego mają już gotowe rozwiązania, aby szok kredytowy nie doprowadził do masowych bankructw gospodarstw domowych, a potem falą domina obnażyć banki z szat króla, które hojnie rozdawały kredyty walutowe. PKO BP i Getin Holding S.A to dwaj najwięksi gracze na rynku hipotecznym.

Inna opinia na temat drożejącego Franka szwajcarskiego jest tutaj.

Ps.

Okazuje się, że: cyt. "Prezes Szwajcarskiego Banku Narodowego Philipp Hildebrand podał się do dymisji. Zdaniem agencji Reuters rezygnacja Hildebranda ma związek z transakcjami walutowymi jego żony, która na trzy tygodnie przed usztywnieniem kursu szwajcarskiej waluty sprzedała 400 tysięcy franków. " Więc jednak oprócz SNB i innych banków centralnych, ktoś zarobił na tym. Ceną za to jest dymisja, a przypadek jest prozaiczny. Sprawy zawodowe przenosi się do domu i analizuje z połowicą.

Pss.
Przybywa kredytobiorców uwięzionych we Franku szwajcarskim
http://www.bankier.pl/wiadomosc/Przybywa-kredytobiorcow-uwiezionych-we-franku-2484496.html

Psss.
Kredyt we Franku za rok mocna zdrożeje artykuł z 2012-09-17
http://www.bankier.pl/wiadomosc/Kredyt-we-franku-za-rok-mocno-zdrozeje-2635544.html