Strony

niedziela, 20 listopada 2011

Prąd elektryczny - najcenniejsze dobro współczesnej cywilizacji






Siła ziemskiej grawitacji i opór powietrza do tej pory uniemożliwiają stworzenie tzw. perpetuum mobile, ale okazuje się, że obecna wiedza i nauka nie koniecznie musi udowadniać, że perpetuum mobile jest niemożliwe do skonstruowania. Wystarczy opracowanie takiego układu sprzężeń zwrotnych, który na wyjściu z tego układu da w rezultacie dodatni bilans energetyczny. Ten sposób rozumowania wywraca do góry nogami idee, która zdezaktualizowała się w klasycznej postaci, a współczesna nauka nakazuje spojrzeć na nią w zupełnie innym świetle dotychczasowych odkryć naukowych i dostępnej technologii. Akurat w moim przekonaniu naukowy problem skonstruowania wiecznie pracującej maszyny, sam się rozwiąże w przyszłości, kiedy oficjalnie będzie określony trzeci, albo czwarty rodzaj perpetuum mobile. Sądzę również, że obecny poziom nanotechnologii jest już w stanie przybliżyć zasadę działania tego zjawiska. Zważywszy czym jest, a czym nie jest perpetuum mobile to istota tej nazwy może być bardzo mylącym pojęciem. W założeniu jest to wiecznie ruchomy mechanizm - maszyna, która ma wykonywać pracę w nieskończoność. Bez wchodzenia w szczegóły fizyki kwantowej i fizyki klasycznej, warto zauważyć, że już na poziomie atomowym występuje ciągły ruch elektronów na poszczególnych powłokach elektronowych wokół jądra atomowego. Tak, więc sama idea wiecznego ruchu już występuje w praktyce w nieograniczonych wielkościach. Zmienia się tylko skala zjawiska widziana gołym okiem lub uzbrojonego w mikroskop sił atomowych. Obserwacja w różnej skali dowodzi, jak niejednoznaczne jest definiowanie czegoś, co nie jest możliwe, a jest  i tego nie widać.
------------------------------
Aktualizacja 2014-03-21
Ps.


------------------------------
Na świecie jest już technologia, która umożliwia produkowanie energii prawie z niczego, będąca alternatywą dla konwencjonalnych paliw kopalnych. Nie jest to energia odnawialna typu słońce, wiatr, woda, choć ten rodzaj źródeł energii może być dodatkowym elementem większego układu hybrydowego. Ta technologia póki, co raczej nie nadaje się obecnie na skalę przemysłową, ponieważ skala optymalnej wielkości samego układu fizycznego może być ograniczona jej parametrami fizycznymi Zawsze można zwiększyć moc układu, podłączając kolejne układy szeregowo. Można ten układ przystosować do skali zapotrzebowania w moc gospodarstwa domowe. Cena docelowa wg moich ogólnych założeń dla całej instalacji z opcją do odsprzedaży energii elektrycznej może kosztować 150-500 tysięcy zloty, ponieważ jest pewien poziom kosztów przy których nie opłaca się odsprzedawać prądu. Z tej kwoty w przybliżeniu 100 tysięcy złoty może kosztować infrastruktura energetyczna synchronizująca wyprodukowany prąd z siecią trakcyjną. Mam tu na myśli tzw. inwerter przyłącza energetycznego. Reszta kosztów to technologia układu produkująca prąd elektryczny w ilości od 2 do 2000 kWh. Im większa moc tym mniejszy koszt w przeliczeniu na kWh. Cały czas jest mowa o układzie, który może zainstalować sobie każde gospodarstwo domowe w domu, w garażu lub w bardzo dużym pomieszczeniu, hali. Kwestią jest tylko dobranie mocy wyjściowej.

Dzięki układowi fizycznemu nie trzeba by było kupować prądu, a nadwyżki można odsprzedać do najbliższego Zakładu Energetycznego. Nie trzeba by było spalać w piecu zasiarczanego węgla i smrodzić smogiem węglowym w zimowych kurortach, gdzie turyści chcą odetchnąć świeżym powietrzem. Koszt układu produkującego prąd elektryczny o mocy 40 - 45 kW/h, czyli wymagane zapotrzebowanie na ogrzanie domu o powierzchni około 150m2, to wydatek ponad 20.000 złoty bez kosztów zamontowania i przyłączenia do obiegu instalacji ciepła i prądu, więc jest to porównywalny lub niższy koszt inwestycji w porównaniu z kupnem pompy ciepła lub pieca na groszek i pellet. Przy użytkowaniu pieca mamy jeszcze dodatkowy coroczny koszt zakupu paliwa, a w tym przypadku układ sam produkuje energię elektryczną, którą można zamienić w energię cieplną. Sądzę, że pomiędzy różnymi alternatywnymi sposobami produkcji ciepła i energii elektrycznej ten wynalazek to „Big Number One”. Kto szuka ten znajdzie w necie te cacko do produkcji energii. A ponieważ jest to wyjątkowe rozwiązanie tylko nieliczni zorientują się o co chodzi.

Znalazłem bardzo ciekawy artykuł o wytwarzaniu energii w mikrosieciach, gdzie w podsumowaniu dr inż. Piotr Biczel pisze cyt. „W ten czy w inny sposób, odnawialne źródła energii wreszcze zagoszczą pod strzechami. Nie trzeba do tego ani specjalnych programów, ani promocji, ani mechanizmów wspomagających. Wystarczy poczekać aż cena ropy naftowej i węgla osiągnie poziom uznawany dziś za absurdalny. Nie wiemy jednak, jak wtedy będzie wyglądał nasz świat. Że będzie musiał się zmienić, to wiadomo, ale jak? Dzisiejsze działania rządów, organizacji międzynarodowych itp. zmierzają do takiego przygotowania, żebyśmy w obliczu kryzysu energetycznego nie musieli zmieniać swoich nawyków, rezygnować z dzisiejszego komfortu. Dlatego prowadzimy zakrojone na szeroką skalę programy badawcze, których celem jest powiązanie nowych, odnawialnych źródeł energii z istniejącymi systemami elektroenergetycznymi. Powinno to być zrobione tak, abyśmy nie odczuli zmiany. Niestety jak na razie wszystko wskazuje, że jest to nie możliwe. Niemniej na całym świecie prowadzone są intensywne prace w tym kierunku, do których autor nieskromnie zalicza swoje dokonania. Mikrosieci w szczególności, a wytwarzanie hybrydowe w ogólności są dziś postrzegane jako podstawowy środek ochrony odbiorcy przed niekorzystnymi własnościami źródeł energii i sposobem wprowadzenia źródeł niestabilnych do stabilnego systemu elektroenergetycznego bez pogorszenia jakości energii”. Koniec cyt.

Problem odsprzedaży prądu do ogólnokrajowej sieci elektroenergetycznej nie jest, więc taki prosty. Za każdym razem mamy do czynienia z monopolem, który się o nas bezgranicznie troszczy. Pan dr Biczel z nie ukrywaną szczerością napisał wprost, że komfort i nawyki są po to, aby z nich nie trzeba było rezygnować, a (...) powinno to być tak zrobione, abyśmy nie odczuli zmiany. W artykule występuje też próba zachęcająca do produkcji energii elektrycznej w mikro-sieciach, które mają przewagę nad małymi źródłami energii odnawialnymi postrzeganymi, jako niestabilne. Racja, co do niestabilności, ale problem ten może zniknąć, gdy jedno gospodarstwo domowe będzie produkować prąd o dużej mocy tylko na własne potrzeby w obrębie gospodarstwa domowego. Tylko ten model energetyczny na poziomie konsumenta może mieć jakąkolwiek przyszłości w kraju i na świecie. Wyobraźmy sobie rzecz następującą. Jest budynek np. w spółdzielni mieszkaniowej, który ma 100 mieszkań i każde mieszkanie ma zapotrzebowanie energetyczne około 2 kWh + gaz + C.O. + C.W.U. Łączny pobór prądu to 2000 kWh. Obecnie takie moduły napędzane są silnikami diesla i są w stanie obsłużyć taki budynek. Koszty oleju napędowego, czy mazutu są jednak na tyle duże, że ten rodzaj produkcji prądu jest nie opłacalny. Wielkość takiego modułu może mieć wielkość nawet mieszkania. Natomiast układ, który generuje prąd na wyjściu do 8 kWh zajmuje powierzchnię do 1 m2 i można go trzymać na balkonie. Widać różnicę? Oczywiście. Układ do 8 kWh może kosztować ponad 10 tysięcy złoty + koszty instalacji i wymiany odbiorników ciepła na prąd elektryczny (kaloryfery i c.w.u oraz kuchenka). Tym sposobem przy dość wysokich jednorazowych kosztach wejścia w alternatywne źródło energii, można pozbyć się od razu kosztów C.O., C.W.U. energii elektrycznej i gazu. Proste prawda? Te rozwiązania nie dotyczą przemysłu o dużym zapotrzebowaniu na energię elektryczną, gdzie takie rozwiązania są mało wydajne.

Pomyślmy, więc przez chwilę, co się stanie, jak monopolista stanie przed faktem dokonanym i nie będzie mógł wywiązać się z umowy dostarczenia energii elektrycznej, gazowej, cieplnej przez okres dłuższy, niż kilkanaście dni? W 1987r. w Polsce była zima stulecia. Pamiętam, jak dziś, jak to było. Wtedy miałem egzamin maturalny. Na dworze mieliśmy sytuację, która doprowadziła do zamarznięcia całej linii przesyłowej C.O. i  wody użytkowej. Pękały rury jedna po drugiej i nie było ciepła w kaloryferach i wody w kranach. Zużycie gazu było tak duże, że ledwo paliły się palniki. Jak zelżały mrozy naprawiono szybko magistrale wodne i ciepłownicze. W 1997r. była powódź, która doprowadziła do zerwania trakcji energetycznych w wielu miejscowościach. Wichury, trąby powietrzne i lód obciążający linie przesyłowe to nieprzyjaciele sieci trakcyjnej, która nie ma szans z żywiołem. Naprawa tych uszkodzeń, straty przesyłowe oraz serwis sieci elektroenergetycznej przenoszone są na odbiorców końcowych przy każdym rachunku miesięcznym w postaci dodatkowych opłat w kwocie do 30 groszy za 1 kWh. 

A może by tak, każdy z nas z osobna zatroszczyłby się o własną niezależność energetyczną z przyczyn ekonomicznych? Ministerstwo Finansów już planuje dodatkowo opodatkować gaz ziemny i ropę. Można się spodziewać, że wkrótce i energia elektryczna będzie miała następny podatek za który przyjdzie nam płacić. Może wtedy żyłoby się lepiej i taniej. Można by było w ramach komfortu i nawyków z wygospodarowanych oszczędności z własnej niezależności energetycznej, zafundować sobie basen w ogrodzie. Z podgrzewaną w zimie wodą  prądem elektrycznym z własnej elektrowni. Z pewnością wielu ludziom nie będzie się chciało instalować takiego układu energetycznego z braku wiedzy i pieniędzy, ale są tacy, co będą chcieli wprowadzić zmiany w swoim życiu. Naprawdę warto.

Patenty krajowe i międzynarodowe mogę pomóc w realizacji wdrażania wynalazku i technologii z nią związanej. Niestety nie jest to takie proste. Monopoliści założyli sobie, że będą odbierać zieloną energię elektryczną tylko i wyłącznie ze źródeł odnawialnych lub hybrydowych w zamian za umorzenie świadectw z audytu energetycznego pochodzenia źródeł energii przez Prezesa Urzędu Regulacji i Energetyki. A to oznacza, że wszelkie źródła i metody generujące prąd elektryczny i ciepło nie mogą zanieczyszczać środowiska. Przynajmniej nie powinny w założeniu tego organu. Nowatorskie rozwiązania mogę być również źle postrzegane przez monopolistów, choćby dlatego, że energia to ogromna kasa, której dawcami są odbiorcy energii. Naukowcy nie przyjmą tych rozwiązań, ponieważ odkryć naukowych nie można opatentować, ale technologię opartą na tymże odkryciu i owszem. Próba wdrożenia technologii wynalazku napotkać może obojętność lub opór ze strony lobby energetycznego. Samo założenie, że zielona energia powinna zagościć pod strzechy jest bardzo chwalebna, ale niestety może być nierealna. Obym się mylił.

Jeśli monopolista nie ma nic przeciwko produkcji energii na własne potrzeby, no oprócz biodiesla, bo używa się do jego produkcji metanolu, którego obieg w gospodarce jest kontrolowany. To, czy wchodzenie z nowatorskim rozwiązaniem na rynek energii nie będzie skutkować problemami, zmową do omijania ewentualnych uprawnień patentowych? Koło może się zamknąć w tej samej konwencji, co wynalazek Pana Łągiewki z Kowar, który we własnym kraju od 1998r. miał problem ze wdrożeniem swojego wynalazku. Dopiero teraz Jego wynalazek za sprawą własnego syna, zaczął być doceniany i nagradzany na międzynarodowych wystawach wynalazczości. Za granicą Jego zderzak będzie  montowany na lądownikach kosmicznych w Europejskiej Agencji Kosmicznej. Można by rzec żartobliwie, że w kosmosie nie ma konkurencji i ludzi na Marsie, czy Księżycu. Może właśnie też o to chodzi, aby nietypowe rozwiązania były poza zasięgiem społeczeństwa polskiego. Jednak obecnie do koń-ca roku ma być gotowy projekt barier drogowych na autostrady, które chce kupić jedna z największych firm w Europie. Od stycznia br. rusza projektowanie zderzaków dla statków do Kuwejtu. Szejkowie do tej pory nie potrafią sobie poradzić z poobijanymi nabrzeżami portów. Można by rzec powtórnie, a gdzie są polskie firmy, które powinny zainteresować się tym wynalazkiem? 

Jako ciekawostkę podam, że cena skupu energii ze źródeł odnawialnych dla 1 kWh to kwota 0,197 zloty. Niby mało, ale jak się pomnoży to przez ilość godzin na dobę i ilość dni w roku, wtedy mamy z 1 kWh 1725 złoty. Mało to, czy dużo? Sądzę, że jest to kwota, którą wielu chciałoby pozostawić w portfelu, niż oddać te pieniądze monopolistom dostarczającym gaz, prąd, czy ciepło.

Zagraniczni inwestorzy i Pan Kulczyk na dniach złożyli wnioski o rezerwację terenów na morzu Bałtyckim pod lokalizację elektrowni wiatrowych nowej generacji o mocy 10 megawatów każda. Pan Kulczyk wchodzi w przemysł energetyczny nie tylko w odnawialne źródła energii, ale również w konwencjonalne źródła i dystrybucję. Dostał On decyzję UOKiK na przejęcie 51% akcji Enei od Ministerstwa Skarbu Państwa. Ten biznes ma naprawdę perspektywę długoterminową. Koszty wejścia w odnawialne wiatrowe źródła energii nie jest tanie i choćby z tego względu prąd w perspektywie wielu lat, nigdy nie będzie tańszy, niż dziś. .

Ps. Najnowsze wieści zmuszają do refleksji nad potrzebą zaangażowania się w alternatywne źródło energii na poziomie gospodarstw domowych. W 2007r. uwolniono ceny dla przemysłu i spowodowało to wzrost ceny prądu o 40%. Od 2013r. rząd uwalnia ceny prądu dla taryfy G, czyli dla odbiorców gospodarstw domowych, którzy dopłacą do prądu również do 40%. 

Ps.2   Stanowisko prezesa Urzędu Regulacji Energetyki jest niezmienne. Powtarzamy, że przy tym stanie rynku, przy obecnych regulacjach i konkurencji, jaką teraz mamy, decyzja o uwolnieniu grupy G, czyli gospodarstw domowych, jest na razie niemożliwa - zapewnia Agnieszka Głośniewska, rzeczniczka Urzędu Regulacji Energetyki. Czyżby alarm odwołany? Raczej nie, prędzej odroczony.

Prąd elektryczny to specyficzny towar, ponieważ nie można go zmagazynować w takiej ilości, jaka byłaby wystarczająca dla całego rynku zbytu w przypadku wyłączenia całej sieci ogólnokrajowej. Dlatego stworzono tzw. techniczny Rynek Bilansowania energii elektrycznej w Polsce, który jest oparty na kompensowaniu popytu i podaży wynikający z braku lub nadmiaru zapotrzebowania na energię już zakontraktowaną. W Polsce taryfy cen za energię dla gospodarstw domowych w dalszym ciągu są urzędowo regulowane i choćby z tego drugiego powodu, nigdy cena prądu nie będzie nominalnie niższa (artykuł jest z 2002r.). Zapomnijmy o tym, że to się kiedyś stanie faktem, jeśli sami nie będziemy samowystarczalni energetycznie.

Spójrzmy jak przedstawia się zapotrzebowanie na energię w stosunku rocznym, jeśli kupujemy energię elektryczną od Zakładu Energetycznego?

Przeciętne gospodarstwo domowe zużywa miesięcznie od kilkuset do kilku tysięcy (przy ogrzewaniu prądem dużego domu) kWh energii elektrycznej. W przeliczeniu rocznym zużycie prądu dla poszczególnych grup odbiorców wygląda następująco:

• gospodarstwo jednoosobowe około 1900 kWh,
• gospodarstwo dwuosobowe około 3100 kWh,
• gospodarstwo trzyosobowe około 3500 kWh,
• gospodarstwo czteroosobowe około oo kWh,
• gospodarstwo pięcioosobowe około 5700 kWh.



Nie będę się rozpisywał, jakie to są koszty, bo można zajrzeć na link i policzyć samemu. W każdym bądź razie jest to sporo pieniędzy dla wieloosobowych gospodarstw domowych. Tyle kosztuje prąd, a gdzie dodatkowe koszty gazu i centralnej wody użytkowej? Powyższe zużycie prądu jest trochę zbyt niskie, jak na duży dom, który ogrzewa się prądem. Obecnie prąd jest jednym z najdroższych nośników energii w Polsce do celów grzewczych. Prądem nie ogrzewa się domu, ale można ogrzewać nim np. kawalerkę z aneksem kuchennym, która nie ma miejskiego C.O. Prąd elektryczny, jak się okazuje jest najlepszym i najczystszym nośnikiem energii, ale wyprodukowanie nie koniecznie musi być przyjazne środowisku naturalnemu. Można się nim ogrzać, dzięki niemu sporządzić posiłek, podgrzać wodę do kąpieli, uruchomić każde urządzenie mechaniczne, które posiada silnik elektryczny. Można go użyć w również w wielu innych okolicznościach i dziedzinach życia gospodarczego i przede wszystkim w przemyśle. Elektryczność to tak wyrafinowane dobro, że w przypadku jego braku obecna cywilizacja i cała jej infrastruktura techniczna stanie, upadnie i może się już nie podnieść, jeśli w przyszłości nie dokona się rewolucja w produkcji elektryczności przez indywidualne gospodarstwa domowe.

Oto jak przedstawiają się np. ceny wyrażone w centach za 1 kWh w USA od 1973r. do 2007r.


http://www.dani2989.com/matiere1/electricitegb.htm

Jak wygląda w skrócie struktura rynku energetycznego w Polsce można przeczytać tutaj.

Zatem. Czy można sobie wyobrazić sytuację w której potencjalnie każde gospodarstwo domowe w Polsce mogłoby produkować prąd i ciepło na własne potrzeby praktycznie z niczego? Można oczywiście produkować energię na własne potrzeby, ale aby ją odsprzedać trzeba przygotować się na procedurę audytu i ogromne koszty wejścia w produkcję energii. Co by się jednak stało z takim firmami, jak Tauron, PGNiG, Enea i inne firmy z branży energetycznej, paliwowej, czy petrochemicznej na Giełdzie Papierów Wartościowych? Dlaczego rynkowy obrót  energią i paliwami jest zmonopolizowany przez państwo nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie? Otóż monopol energetyczny po to ma ochronę prawną, aby z wielu przyczyn po prostu nie upadł . Takimi samymi kryteriami kieruje się również globalny rynek energii o czym napiszę w innym artykule. Infrastruktura energetyczna to majątek trwały liczony w bilionach dolarów amerykańskich na całym świecie. Natomiast cała infrastruktura włącznie z urządzeniami elektrycznymi i elektronicznymi to już kwoty sięgające trylionów dolarów amerykańskich. Upadek finansowy monopoli energetycznych dla gospodarki byłby tragiczny w skutkach. 

Żadne gospodarstwo domowe, które byłoby energetycznie samowystarczalne nie podpisałoby umowy na dostarczanie i kupno energii oraz paliw od monopolistów. Racjonalizm ekonomiczny wręcz odrzuciłby taką możliwość. Monopoliści musieliby obniżyć cenę skupu energii elektrycznej do porównywalnych kosztów pozyskania tej energii przez gospodarstwa domowe, czyli prawie do zera złoty za 1 kWh. Z kolei przejście logistyczne monopoli od sprzedaży energii do jej skupywania na masową skalę od indywidualnych producentów okazałoby się niemożliwym wariantem do zaakceptowania  z ich strony w krótkim i długim terminie czasu. Wówczas Pan Kulczyk, jeden z najbogatszych Polaków w kraju stanie przed dylematem, który zabrzmi "Lepiej mieć, czy być" w rozwinięciu można powiedzieć "Lepiej być bogatym, czy lepiej być żywym".

Nawet, gdyby doszło do takiego wariantu to zwiększyłoby się bezrobocie, zmniejszyłoby się zapotrzebowanie na budowę infrastruktury sieci przesyłowych energii elektrycznych, upadałyby duże firmy warte wiele setek miliardów złoty, ponieważ musiałyby wydawać spore sumy pieniędzy na energię, która prawie nie miała by kosztu jej wyprodukowania. Zmniejszyłyby się dochody z podatków, upadłyby kopalnie itd. Oczywiście wzrosłyby oszczędności ludności w systemie bankowym, zwiększyłby się popyt na produkcję układów produkujących prawie darmowy prąd. W Afryce szybko doszłoby do zwiększenia potencjału melioracji i nawodnienia pustyń. Uaktywniłyby się inne zjawiska, które są tłumione przez państwo wysokimi kosztami utrzymania się przy życiu. Nastąpiłby wzrost populacji ludności. Wzrosłoby bogactwo ludności, stałoby się to kosztem monopolistów. Nastąpiłby gigantyczny transfer finansowy od firm do ludności, które szacować można w Polsce na poziomie bilionów złoty. Koszt wyprodukowania energii dążyłyby do zera i w którymś momencie firmy energetyczne przestałyby skupować energię elektryczną. To jest powód, dlaczego firmy energetyczne, paliwowe i petrochemiczne nie pozwolą na udostępnienie na wielką skalę możliwości produkowania energii za darmo lub bardzo tanio. To jest tak wielki biznes, że politycy i lobby nie pozwolą na jego upadek. Ale jest coś, co potencjalnie może doprowadzić do tego upadku i może on nastąpić niedługo. Naukowcy z NASA już o tym mówią, że coś złego się zaczyna dziać z naszą magnetosferą.

http://zmianynaziemi.pl/

Przyczyną bezpośredniego załamania energetycznego świata może być hiper aktywność słońca, która będzie miała miejsce w okolicach przełomu 2012r. do maja 2013r.   Ryzyko takiego scenariusza wynosi 12% w ciągu 10 lat. Jeśli spalą się transformatory w sieci energetycznej to odbudowanie ich zajmie lata. Spowoduje to głód, choroby i masowe wyginięcie większości ludzkości, która jest niewolnikiem elektryczności. Ci, co bez siły i mocy prądu nie będą mogliby normalnie egzystować, skutkować to będzie zejściem śmiertelnym, a w najlepszym wypadku skromnym survivalem. Z ekonomicznego punktu widzenia dzisiejsza pogoń ludzi, firm i polityków rządzących państwami za zyskiem, równoważeniem budżetu, dobrami, pieniędzmi, złotem i ropą naftową jest bardzo nieprzemyślana i wręcz, żeby nie powiedzieć głupia. Gdy słońce zgasi światło elektrycznych żarówek w domach i zakładach produkcyjnych to najcenniejszym dobrem na ziemi nie będzie złoto, pieniądz, czy ropa naftowa. Tym dobrem będzie zwykły prąd elektryczny, który jest podstawą rozwoju całej cywilizacji. Jeśli nie będziemy przygotowani na ewentualną awarię sieci energetycznych, wtedy cofniemy się do epoki kamienia łupanego, a w najlepszym wypadku do okresu żelaza. Chaos w społeczeństwie wywołany brakiem prądu spowodować może niewyobrażalne w skutkach konsekwencje dla nas wszystkich.

-------------------------------------
Aktualizacja 2014-03-27

Astrofizycy przyznali, że lipcu 2012 niemal doszło do globalnej katastrofy z powodu aktywności Słońca

http://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/astrofizycy-przyznali-ze-lipcu-2012-niemal-doszlo-globalnej-katastrofy-powodu-aktywnosci-s
http://zmianysolarne.pl/wiadomosc/potezna-eksplozja-sloncu-2012-roku-mogla-zagrozic-naszej-cywilizacji
http://www.nasa.gov/mission_pages/stereo/news/fast-cme.html
-------------------------------------

Zapraszam na cz.2
http://finansebeztajemnic.blogspot.com/2013/05/prad-elektryczny-najcenniejsze-dobro.html